Psst...

Do you want to get language learning tips and resources every week or two? Join our mailing list to receive new ways to improve your language learning in your inbox!

Join the list

Polish Audio Request

mariu5
535 Words / 1 Recordings / 1 Comments

Obudził się, gdy już jasno było na niebie. Obejrzał się i przetarł oczy. Za nim na wozie, przykryty derką, leżał jakiś nieznajomy człowiek. Duża, obrzękła twarz, czarne włosy zlepione na ciemieniu zakrzepłą krwią. Bańkowski przysiągłby, że nigdy w życiu go nie widział. A już do Piotrowskiego z Byczyńca wcale nie był podobny. Wzrostem chyba i tuszą, bo też był kawał chłopa. Spod krótkiej, dziurawej derki wyzierała cienka, podarta koszula, umazane w błocie spodnie i miejskie trzewiki.

— Ki diabeł! — zaklął i zamyślił się, co tu z tym zdarzeniem zrobić. Kalkulował, kalkulował, a wreszcie przechylił się w tył i potrząsnął pasażera za ramię.

— Hej, panie, obudź się! Licho nadało! Obudź się! Człowiek sam na siebie przez niego biedy napyta... Obudź się!

Pasażer z wolna otworzył oczy i podniósł się na łokciu.

— Coś pan za jeden?... — gniewnie zapytał chłop.

— Gdzie jestem, co to? — odpowiedział pytaniem pasażer.

— A dyć na moim wozie. To nie widzisz?

— Widzę — mruknął człowiek i z trudem usiadł, podciągając nogi. — No?

— A skąd ja się tu wziąłem?

Bańkowski odwrócił się i splunął przed siebie. Należało się namyślić.

— A ja wiem? — Wzruszył wreszcie ramionami. — Ja spałem, a ty pewno na wóz wlazłeś. Z Warszawy, co?

— Co takiego?

— To i pytam, pan warszawiak?... Bo jeżeli tak, to nie masz czego ze mną jechać do Wólki ani do Byczyńca. Ja do domu jadę. A pan przecież nie do Wólki. O, już mnie za tamtym wiatrakiem skręcać trzeba... Wysiądźcie, czy jak?... I tak do rogatki będzie stąd z dziesięć kilometrów...

— Dokąd? — zapytał człowiek, a w jego oczach było zdumienie.

— Dyć mówię, do warszawskiej rogatki. Wy z Warszawy? Człowiek wytrzeszczył oczy, przetarł czoło i powiedział:

— Nie wiem.

Bańkowskiego aż poderwało. Teraz już poznał, ze ma do czynienia z łobuzem. Pomacał się ostrożnie po piersiach, gdzie miał ukryty woreczek z pieniędzmi, i rozejrzał się. W odległości może pół kilometra ciągnęły się furmanki.

— Cóż to udajesz głupiego — warknął — nie wiesz, skąd jesteś?

— Nie wiem — powtórzył człowiek.

— To ci się chyba rozum pomieszał. A tego, kto ci łeb rozbił, pewno też nie wiesz? Tamten obmacał sobie, głowę i mruknął:

— Nie wiem.

— No to złaź z wozu! — krzyknął zirytowany do ostateczności chłop. — Dalej go! Złaź! Ściągnął lejce i kobyła stanęła. Nieznajomy posłusznie zgramolił się na szosę. Zlazł i stał rozglądając się, jakby nieprzytomny, na wszystkie strony. Bańkowski widząc, że obcy nie ma widocznie żadnych złych zamiarów, postanowił mu jednak przemówić do sumienia.

— To ja z tobą po ludzku, po chrześcijańsku, a ty jak do psa. Tfu, miejskie ścierwo! Pytam, czy z Warszawy, to nawet powiada, że nie wie. To może też nie wiesz, że cię matka urodziła?... Może nie wiesz, coś za jeden i jak się nazywasz?...

Nieznajomy patrzał nań szeroko otwartymi oczami.

— Jak?... nazywam się?... Jak?... Nnnie... nie wiem... I w jego twarzy skurczyły się mięśnie jakby ze strachu.

— Tfu! — splunął Bańkowski i nagle zdecydowany świsnął batem po grzbiecie konia. Wóz potoczył się naprzód.

Odjechawszy ze dwa stajania gospodarz obejrzał się: nieznajomy szedł brzegiem szosy za nim.

— Tfu! — powtórzył i podciął szkapę, aż przeszła w kłusa.

Recordings

Comments

mariu5
Feb. 22, 2012

Thanks!!

Overview

You can use our built-in RhinoRecorder to record from within your browser, or you may also use the form to upload an audio file for this Audio Request.

Don't have audio recording software? We recommend Audacity. It's free and easy to use.

Sponsored Links